„Najlepszym sposobem dla Ukrainy, by była w stanie przeciwstawić się Rosji, będzie stworzenie silnego demokratycznego kraju, z silną armią wyszkoloną do standardów NATO, taki kraj byłoby Rosji trudniej destabilizować”– powiedział podczas piątkowej konferencji w Warszawie zastępca sekretarza generalnego NATO Alexander Vershbow.
Aby to osiągnąć Vershbow uważa, że Ukraina musi podejmować dalsze działania, aby skutecznie przeprowadzić reformy, zwalczyć korupcję i przeciwstawić się siłom, które lobbują przeciwko prozachodniej transformacji kraju.
Te rady udzielane Ukrainie, są już na tyle oklepanym frazesem powtarzanym przez zachodnich polityków, że można obecnie traktować jak życzenie, które ma się spełnić przez samo to, iż się o nim mówi.
Niestety, ale w przypadku Ukrainy sytuacja nie jest taka prosta, żeby przekonać obecnie tam rządzące koła polityczno-biznesowe, do swoich racji.
Dlatego też postawa taka jest oderwana od realnej rzeczywistości, bo pokazująca, że zachodni liderzy nie mają wpływu na to co się na Ukrainie obecnie dzieje.
Alexander Vershbow odniósł się również do stosunków NATO-Rosja mówiąc, że:
„Nasz świat jest znacznie bardziej wewnętrznie powiązany niż kiedykolwiek wcześniej. Musimy utrzymywać z Rosją otwarty i uczciwy dialog. Jest to nam potrzebne, by utrzymywać przejrzystość w naszych własnych działaniach i intencjach po to, by zmniejszyć ryzyko kolejnych incydentów, takich jak zestrzelenie rosyjskiego samolotu, który wszedł w przestrzeń powietrzną Turcji. Jeżeli do czegoś takiego dojdzie, musimy uważać, by nie doszło do eskalacji wyrywającej się poza naszą kontrolę. Praca z Rosją nie oznacza akceptacji status quo. Nie akceptujemy ich działań agresywnych w Mołdawii, na Ukrainie i gdzie indziej”Dlatego też- uważa Vershbow, poza
„otwartym i uczciwym dialogiem” z Rosją, NATO musi się zająć problemem odstraszania aby
„pokazać, że przekroczenie granicy NATO – czy będą to małe zielone ludziki czy czołgi – nie jest opcją, ponieważ wtedy zadziała nie tylko siła danego narodu i kraju, ale całego międzynarodowego traktatu”Odstraszanie zaś ma polegać nie na skoncentrowaniu dużych sił na flance wschodniej, bo ze względu na jej długość, trudno by było wytypować takie miejsce, gdzie siły te i bazy miałyby zostać rozmieszczone, ale poprzez połączenie: wzmocnienia i obecności:
„Siły mogą być stosunkowo niewielkie, ale będą mieć taką możliwość, by radzić sobie z atakami hybrydowymi, z atakami nagłymi. Jeżeli będzie to środowisko bardzo wielonarodowe wszystkim agresorom pokaże się, że nawet niewielkie wyzwanie spotka się z reakcją nie tylko Polaków, Litwinów, Estończyków czy Łotyszy, ale też Amerykanów, Brytyjczyków, Niemców. Całe NATO się wtedy zaangażuje, a to samo w sobie powinno być silnym czynnikiem odstraszającym. To muszą być siły inter-operacyjne”Jak ze słów Alexa Vershbow wynika, szefostwo cywilne NATO nie ma żadnego pomysłu- podobnie jak to ma miejsce w odniesieniu do wewnętrznej sytuacji na Ukrainie- na odniesienie się do nowych wyzwań przed jakimi postawiona została ta organizacja w wyniku działań amerykańskich w Europie Wschodniej. Jedyne co wiedzą, że NATO musi umieć zareagować w przypadku pojawienia się „zielonych ludzików”, tylko że jeden taki przypadek miał miejsce na Krymie, i zapewne już się nigdy nie powtórzy, bo Rosja osiągnęła już swój cel, więc przygotowywanie się na dalsze tego typu sytuacje jest po prostu nie poważne.
Jak sądzić można, europejscy sojusznicy NATO, wzt. czekają obecnie biernie na to jakie ostatecznie decyzje zapadną za Oceanem i wtedy dopiero się do nich odniosą. Natomiast w obliczu obecnej sytuacji, która ich przerosła, liczą na jakiś przełom podczas lipcowego szczytu NATO w Warszawie, ale chyba się na to tam nie zanosi.
Problem wynika z tego, że misternie realizowany już od kilkunastu lat plan, na jego finiszu posypał się i nie wiadomo jak z tego, zachowując twarz, wybrnąć.
Dlatego też można się spodziewać dużego szumu propagandowego, wymachiwania szabelką, ale jednocześnie nie zostaną podjęte żadne konkretne decyzje w odniesieniu do teatru europejskiego pozostawiając wszystko w martwym punkcie.
Dowodem na to, może być przekonanie Vershbow’a o tym, że jednym z głównych tematów jakie zostaną poruszone na szczycie w Warszawie będzie kwestia bezpieczeństwa na Bliskim Wschodzie i w północnej Afryce, a więc tam, gdzie doprowadzono do totalnego bałaganu i obecnie został wystawiony za to słony rachunek.
Zresztą do lipcowego szczytu NATO może się jeszcze bardzo dużo wydarzyć również na samej Ukrainie, gdzie krucha stabilizacja polityczna- po dwóch latach nieudanych i niekonsekwentnie przeprowadzonych reformach oraz w wyniku działań wojennych na wschodzie kraju, może ulec gwałtownemu załamaniu.
Niestety, ale nieodpowiedzialni politycy zachodni doprowadzili do sytuacji krytycznej, z której obecnie nie ma dobrego wyjścia, a więc pozostaje im tylko odwracanie uwagi opinii publicznej od siebie, zamiast tego przekierowanie jej w stronę jakiś mitycznych zagrożeń, które będzie się rozwiązywać za pomocą bardzo kosztownych, ale nieskutecznych pomysłów.
comments powered by HyperComments