Wczoraj wieczorem Doniecka Agencja Informacyjna poinformowała o tym, ze ukraińskie wojska dokonały ostrzału Dokuczajewska. Stwierdzono, że ukraińskie pociski uszkodziły domy na ulicy Walowa 5/5, 6, 13/2, 14, 15, na ulicy Szorsa 28, oraz Bogdana Chmielnickiego 21. Jak nie raz pisałem, na informację z tego, jak by nie patrzeć głównego źródła informacji, trzeba brać poprawkę. Nie inaczej i tym razem. Jak się okazało ostrzał przysiółka Jasny nie był tak silny, a jedyne uszkodzenia to rozbite szyby i lekko uszkodzony dach. Oczywiście nie zmienia to faktu, ze ostrzał miał faktycznie miejsce, ale jako czytelnik DAN śmiem wymagać informacji nie przerysowanych, zwłaszcza, że jako rządowa agencja informacyjna mają właściwie drzwi otwarte wszędzie.
Przysiółek Jasny znajduje się na obrzeżach Dokuczajewska, niemal dosłownie mówiąc: w cieniu hałd, nad brzegiem stawów. A za stawami, na hałdach- wojska ukraińskie. Od miejsca w którym byłem, do terenu kontrolowanego przez wojska ukraińskie jest mniej niż kilometry.
- Przed nami są dwa domy, a za nimi maksymalnie 500 metrów i „Ukry”- mówi mi mieszkanka przysiółka.
A nie zawsze tak było. Ukraińcy od miesięcy powoli i systematycznie zbliżają się do miasta zajmując kolejne obszary i zasadniczo- jedna nogę mają już za progiem Dokuczajewska. Hałdy wyrastające nad osadą są w znacznej części kontrolowane przez nich co daje im idealną pozycję do prowadzenia ognia- co też i czynią. Mieszkańcy mówią, że każdego dnia, średnio po 19.00 (OBWE kończy dzień roboczy), lub tuż przed północą rozpoczyna się kanonada. Wczoraj pociski przeszyły na wylot dach jednego z domu, częściowo go uszkadzając. Myślę (wojskowym nie jestem), że były to pociski zapalające wystrzelone z wozu bojowego piechoty, który chyba cudownie się tam zmaterializował, ponieważ wg tzw. mińskich kilometrów, takiego sprzętu nie powinno być na froncie, o strefie neutralnej nie wspominając. Wzbudza to rozgoryczenie i wściekłość mieszkańców, którzy wprost domagają się od Zacharczenko (szef rządu Donieckiej Republiki), aby przysłał tutaj czołgi i dał rozkaz wyparcia Ukraińców za hałdy
- Mińskie porozumienia…oni tylko na tym korzystają, strzelają po nas- po cywilach, a nasi nie mogą odpowiedzieć, bo im zabroniono, to jest normalne?- pyta retorycznie kobieta mieszkająca 500 metrów od wojsk ATO.
Na miejscu zastałem przedstawicieli misji obserwacyjnej Organizacji Narodów Zjednoczonych, którzy przywieźli wolontariuszki Human Rights Watch, aby te mogły zorientować się w sytuacji humanitarnej mieszkańców. Nie można powiedzieć, aby misja ONZ cieszyła się sympatią ludzi, jednak ich reakcja była i tak o wiele lepsza, jak gdyby przyjechało OBWE- bez ochrony, mógłby im grozić lincz. Ludzie mieszkający nie tylko w Jasnym, ale zasadniczo we wszystkich przyfrontowych miejscowościach, obwiniają właśnie OBWE o to, że nie obserwują należycie poczynań tzw. „Operacji Antyterrorystycznej”. Przy tym ONZ przyjęli „tylko” podejrzliwie …na oświadczenia o pomocy humanitarnej odparli, że nie potrzebują żadnej jałmużny- niech międzynarodowe siły zmuszą Ukrainę do pokoju i zaprzestania bombardowania fabryk, a sami o siebie zadbają.
Swoją drogą, początkowo mnie również biorą za pracownika ONZ, ponieważ mój przyjazd zbiega się z ich dosłownie kilku minutową wizytą. Otwierają się dopiero, kiedy mówię, że jestem z Polski
- Polacy, takim bratnim narodem byliście, a teraz co? Będzie jeszcze przyjaźń między nami?
- Trzeba pokazywać prawdę, mówić o tym co tutaj jest, Polska przecież nie daleko, może pomóc
- A dzisiaj chyba Polska gra?
- Zabierajcie Lwów!- słyszę od mieszkańców.
Co intrygujące, w ludziach z którymi rozmawiałem, wciąż tkwi lekka wewnętrzna sprzeczność, z jednej strony są dumni ze swojego nowego państwa, a z drugiej uważają się za ruskich obywateli Ukrainy, których nowe władze zdradziły
- Bardzo się zawiodłam na naszych władzach (po mojej prośbie o uściślenie dodaje, ze chodzi o Poroszenko) tak naobiecywali, a co zrobili? Ten ch** Poroszenko nazwał się prezydentem pokoju. Uwierzysz? Jaki trzeba mieć tupet… zresztą to nie oni byli na Majdanie, oni tam jak pasożyty przyszli.
A jak żyją teraz mieszkańcy tego maleńkiego, otoczonego z trzech stron przysiółka? W strachu i niepewności. Ukraińskie wojska posuwają się naprzód, po działaniach wojsk DRL nie widzą stanowczości. Często wybuchające pociski niszczą linie energetyczne, wybuchają pożary
- Tam dalej po trafieniu wybuchł pożar i teraz co? Prądu nie ma, telefony nie mają zasięgu i jak zadzwonić po straż pożarną? W końcu sąsiad wskoczył w samochód i zajechał do miast [moim zdaniem jakieś 4-5 kilometrów], przyjechali strażacy i nic nie mogli zrobić, bo zaczęli po nich strzelać.- opowiada starszy mężczyzna, który postanowił oprowadzić mnie po okolicy, aby nie zawędrował za te „500 metrów”
Kiedy zapada zmierzch są przygotowani do zejścia do piwnicy i nie raz trzeba tam przesiedzieć całą noc.
- Tutaj można spać, tutaj dzieci mają miejsce, nie ma toalety, strach wyjść, a jak odetną prąd to siedzisz przy świeczce i słyszysz jak świszczą moździerze. U nas już dzieci rozpoznają jaki to kaliber! Opowiada starsza kobieta każąca się tytułować babcią.
Moi rozmówcy prosili mnie, aby przekazać dwie rzeczy:
- Poroszence…tutaj następuje długa lista niecenzuralnych słów;
- Zacharczence, aby ich obronił i pogonił „Ukrów”.
Niestety, ale nie widzę przyszłości przysiółka Jasny w różowych barwach … .
comments powered by HyperComments