Dwa lata temu doszło do tragedii malezyjskiego Boeinga MH-17. Przez te dwa lata udało się jedynie obalić wersję, że zestrzelenia dokonał ukraiński myśliwiec, a tej wersji przez długi raz trzymała się strona rosyjska. Po publikacji holenderskiego raportu, eksperci z rosyjskich zakładów zbrojeniowych już również uznali, że samolot został zestrzelony przez wyrzutnię BUK. Sprawą wciąż pozostającą do ostatecznego wyjaśnienia jest to, kto konkretnie wystrzelił zabójczy pocisk.
Wątpliwości nie ma jednak co do tego, że samolot w ogóle nie powinien się znaleźć w tej strefie. Nad Donbasem zestrzelono już w tym czasie niejeden ukraiński myśliwiec/bombowiec i istniało ogromne ryzyko dla rejsów cywilnych- że zostaną wzięte przez pomyłkę za obiekt wojskowy i co równie prawdopodobne, że staną się ofiarami prowokacji.
Wczoraj we wsi Grabowo, gdzie spadły szczątki samolotu, pod skromną tablicą upamiętniającą prawie 300 ofiar tragedii, przedstawiciele miejscowej administracji, oraz władz republiki (Aleksander Zacharczenko i Denis Puszylin) złożyli kwiaty. Uroczystość zebrała około 30 osób.
Wszyscy przemawiający podkreślili, że winni tej katastrofie muszą zostać ukarani, a Doniecka Republika zawsze pomagała i będzie pomagała w rozwiązaniu tej sprawy. Co znamienne- od czasów publikacji holenderskiego raportu mało kto, a podczas wczorajszych uroczystości nikt, nazywa wojska ukraińskie sprawcami- przytaczając winę Kijowa tylko w dopuszczeniu samolotu do przelotu nad obszarem wojny.