– sytuację mamy taką, że teraz Ukraina jeszcze bardziej zaostrzyła warunki przekraczania granicy. Ludzie będą mieli ogromne problemy nie tylko, aby wyjechać i odebrać swoje pieniądze, ale jeszcze większę, aby kupić cokolwiek po drugiej stronie i przywieżć tutaj. W ten sposób oni łamią nasze konstytucyjne prawa, bo jeżeli nie uznają niezawisłosći Republik to zgodnie z prawem jesteśmy dla Ukrainy jej obywatelami. Tutaj jest wielu starszych ludzi i teraz nie będą mogli się widzieć ze swoimi bliskimi, bo Ukraina nie przepuści, a oni pomagali tym staruszkom,robili zakupy, odbierali zablokowane emerytury, renty- o ile było to możliwe oczywiście. Oczywiście pozostaje granica z Rosją, ale to nie jest takie proste, ani także nie jest to tanie.
Do tej pory z Ukrainy przyjeżdzała pomoc od fundacji Rinata Achmetowa, chociaż często miała problemy,a teraz?
Anastazja jest młodą dziewczyną z Doniecka, od pazdziernika pracuje w fundacji Ekateriny Gubarjew zajmującej się pomocą humanitarną.Jej zadaniem jest współpraca z mediami, jednak większość czasu spędza na segregowaniu pomocy humanitarnej, oraz rozładunkach/załadunkach kolejnych transportów. W dniu kiedy rozmawiamy trwają pracę nad rozdysponowaniem ostatniej partii darów dla ludzi mieszkających w Nowoazowsku.
– wysłaliśmy ostatnio transport dla ludzi przebywających w schronie, z kartonu wyciągnełam słodkie mleko i wręczyłam dzieciom,które biegały obok nas. Jak byś widział te szczęście w ich oczach ,to tylko zwykłe mleko…-przeywa w pół słowa, wilgotne oczy kieruje w drugą stronę.
Obok Swietłana opowiada o tym wyjezdzie. Pracując kilka miesięcy widzisz ludzi bezradnych, często opuszczonych, którzy znajdują pomoc pośród tych,których los doświadczył podobnie. Po jakimś czasie podobno mozna się przyzwyczaić do widoku ludzi mających za cały dobytek starą kołdrę, do widoku dzieci,które zamierają podczas zabawy,kiedy ktoś trzaśnie drzwiami. Spojrzenia zastygłe.
-zawozimy ludziom ubrania, środki czystości, żywność, słodycze, zabawki…wszystko co możemy.Wielu ludzi w ciągu minut straciło wszystko, teraz nie mają nic, a potrzebują wiele. – tłumaczy w kilku slowach.
Nieco dalej Elena z usmiechem wyciąga ubrania z kartonów. Ciekawi mnie skąd ten uśmiech,więc podchodzę i rozmawiam.
-usmiecham się, bo ludzie potrafią być wspaniali.Niedawno ukraińska artyleria zniszczyła dom, to cud, że zdążyła z niego uciec kobieta z dzieckiem. Z dwu miesięcznym dzieciaczkiem na rękach, a za nią pozostały tylko zgliszcza. Teraz mieszkają w domu dla uchodzców, ale nie mają nic. Poprosiliśmy poprzez sieci społecznościowe ludzi o jakieś wsparcie dla nich. I z całej Rosji przyszły paczki z ubrankami, z odżywkami, pieluchami- dzięki temu pomożemy jeszcze kilku osobom w podobnej sytuacji. Nawet na wojnie można uwierzyć w ludzi.
-wielu ludzi zostało bez żadnej pomocy. Władze Ukrainy odmówiły im wypłaty ich pieniędzy ponieważ zostali w Donbasie, nie wszystkim także pomocy udziela nasze państwo. Tacy ludzie przychodzą do nas, często ich sąsiedzi dzwonią i mówią, że jest potrzebująca osoba, a oni sami nie mają z czego pomóc. Naszym zadaniem jest pomóc wszystkim tym do których inna pomoc nie dociera- rozpoczyna swoją opowieść Jewgieniia.
– w pobliżu lotniska, w Pietrowskiej dzielnicy, Trudowskaja, ludzie żyją w schronach przeciwbombowych. Był czas faktycznego spokoju, ale wcześniej ludzie tak mieszkali miesiącami i to się znowu zaczeło. Oni nie mogą poprostu wrócić do swoich domów, tam nikt nie wie kiedy nadleci pocisk. Pomagaliśmy im w zimie, kiedy każdego dnia ktoś ginął,będziemy pomagać i teraz.
– jeszcze dobrze kiedy w schronie jest ciepło, jest prąd,ale nie zawsze panują takie warunki. A mieszkają tam wszyscy, kobiet z dziećmi, staruszkowie- wyjść niebezpiecznie, a zostać to trwać w …tym.
Pamiętam schrony z Pietrówki. Był jeden taki znajdujący się pod szkołą. Tam ludzie przebywali od miesięcy. Kiedy przyjechaliśmy to panował niesamowity zaduch.Okazało się, że dzień wcześniej po (bodajże) miesięcznej przerwie podłączono im prąd, więc ogrzewali całe pomieszczenie, aby osuszyć mury. Jakże tam musiało być wcześniej? Nie musiałem sobie wyobrażać, bo w kolejnym takim miejscu elektryczność dawno przestała funkcjonować. Czterdzieśći osób żyło w niemalże kompletnym ponieważ świeczki zapalano tylko, aby coś się świeciło- symbolicznie. Za pieniądze przysłane przez dobrych ludzi zrobiliśmy zakupy- pamiętam komentarze oburzonych jak śmiem w imieniu Polaków pomagać tym ludziom. Śmiem.
Wspomniałem, że schron znajdował się pod szkołą, cóż- pod ruinami szkoły.
– uczymy się żyć w nowych warunkach-kontynuuje Jewgieniia- to nie jest tak, że nagle ludzie staną się młodzi, piękni,syci, bogaci. Jest naprawdę ciężki czas i każda pomoc jest bezcenna.
-ludziom się wydaje, że jak gdzieś nie ma na co dzień walk, albo jak obowiązuje “zawieszenie broni” to wszystko jest w porządku. A to nie prawda, przecież poza frontem też żyją ludzie ich też wojna dotkneła, nawet jeżeli nikt do nich nie strzelał. Przecież ludziom np. w Torez także zablokowano wypłaty, tam także przestały działać zakłady pracy i ktoś imteż musi pomóc.Oni też muszą jeść, też muszą się ogrzać,też chcą dać dzieciom coś lepszego niż szarość, wojnę i łzy. Co mają zrobić inwalidzi? Mamy podopieczną kobietę, której nogi urwał ukraiński pocisk. I została z niczym bez żadnej pomocy.
To są właśnie ci ranni na wojnie. W mediach się słyszy (albo i nie ) o zabitych i rannych, ale ludzie nie zdają sobie sprawy co to znaczy zostać rannym. Stracić twarz, albo nogi, ręce, albo wszystko na raz.
“Roma” to koordynator tej sekcji Batalionu Humanitarnego w której rozmawiamy. Przed wojną miał dobrą pracę, był informatykiem i bez problemu mógłby znależć pracę także teraz na Ukrainie, albo w Rosji. Postanowił jednak zostać,bo tutaj ma przyjaciół,ma swój dom.Postanowił walczyć na tym zapomnianym froncie,froncie humanitarnym.
– miesięcznie przyjmujemy około 5 dużych transportów. Tutaj dokonujemy segregacji i przygotowujemy wszystko do wysyłki.W razie potrzeby dysponujemy 50 wolontariuszami,więc możemy działać szybko. Obecnie Batalion formuje swoje biura w większych miastach Donieckiej Republiki, aby móc sprawniej działać. I szybciej,ponieważ zbieranie pomocy,jej wysyłka, trwają- ludzie jednak czekać nie mogą.
– mamy swoją listę osób potrzebujących i w oparciu o nią działamy. Współpracujemy także ze społecznymi stołówkami wydającymi bezpłatnie posiłki. Większość pomocy otzrymujemy z Rosji, ale zdarzały się itransporty ze Słowacji,Abchazji, czy Polski i USA.Mamy u siebie nawet wolontariusza ze Stanów. Wszystkim jesteśmy niezmiernie wdzięczni za pomoc.
Praca Batalionu napotyka jednak przeszkody ze strony krajów zachodnich, fundacja Ekateriny Gubarjew została objęta sankcjami, chociaż jest organizacją charytatywną- przed kilkoma dniami konto PayPal zostało zablokowane. Niebezpieczeństwa czekają także na wolontariuszy BH,którzy często dostają się do strefy działań wojennych, niedawno ich transport został ostrzelany pod Szirokino. Największym jednak zagrożeniem dla tych ludzi,moimzdaniem, jest to, że każdego dnia stykają się z okropieństwami wojny, a nie każdy jest w stanie je znieść. Przez organizację przeszły już setki ludzi, tysiące udzieliło już wsparcia i jest to największa armia wojny- armia bohaterów niosących każdego dnia nadzieję.
One Comment
Adam
szacunek dla nich i dla ich pracy