Dragan Mihajlo Sotirović (1913-1987) serbski czetnik ps. “Draza”, wielki bohater dwóch narodów – polskiego i serbskiego walczył o wolność Polaków. Od wczesnej młodości związał się z armią, do której wstąpił w 1931 r. Trzy lata później został dowódcą plutonu, a w 1938 r. dowódcą kompanii łączności.
W 1940 r. rozpoczął studia w wyższej Szkole Wojennej, a w rok później awansował do stopnia kapitana. Po napaści Hitlera na osamotnioną, podobnie jak Polska, Jugosławię, Dragan Sotirovic brał udział w wojnie obronnej, a następnie został adiutantem sławnego gen. Draży Mihailovicia. W 1942 r. objął stanowisko jego drugiego szefa sztabu. W tym samym roku dostał się do niewoli niemieckiej i przetrzymywany był w obozie jenieckim w Rawie Ruskiej koło Lwowa. Po pewnym czasie zaczął symulować, że cierpi na zapalenie woreczka robaczkowego, w związku z czym przetransportowano go do szpitala we Lwowie. Fakt ten spowodował możliwość ucieczki, czego dokonał 13 stycznia 1944 r. na kolejowym, lwowskim Dworcu Głównym. W marcu nawiązał kontakt z polskim ruchem niepodległościowym i wstąpił do Armii Krajowej, gdzie powierzono mu funkcję zastępcy dowódcy oddziałów leśnych 14 pułku ułanów AK w okolicach Lwowa. Występował pod pseudonimem “Draża” przyjął imię swojego gen. Mihailovicia za swój pseudonim.
Ważnym zadaniem ułanów jazłowieckich była obrona mieszkańców podlwowskich wsi przed realizującą czystki etniczne Ukraińską Powstańczą Armią. W związku z nagminnymi napadami UPA na polskie wsie i mordowaniem Polaków dowództwo AK we Lwowie zdecydowało się na odwet. Do tego celu wybrano wioskę, której mieszkańcy czynnie popierali UPA i w której często stacjonował batalion tej formacji. Miejscowością tą była wieś Szołomyje, na dowódcę akcji wyznaczony został kpt. Sotirović. Wieś miała być zniszczona, jednak bez ofiar wśród ludności cywilnej. W celu dokładnego przygotowania akcji Sotirović, jako Bułgar –dezerter z Wehrmachtu, przez dwa tygodnie pracował fizycznie u ukraińskiego chłopa przy plewieniu buraków. Rozpoznał system obrony i ustalił, gdzie kwaterują ukraińscy dowódcy. Do akcji wyznaczono pododdziały leśne i ochotników z kilku miejscowości, min. z Biłki Szlacheckiej, Biłki Królewskiej, Winniczek, Gańczar i Czyszek. Ogólnie 100 – 120 osób (podaje się także ok. 400). Akcja rozpoczęła się w sobotę 10 czerwca 1944 r. O zmierzchu oddział przybył na skraj lasu około 1 km od wsi Szołomyja. Nastąpiła krótka odprawa, na której kpt. Sotirović wyjaśnił cel akcji, postawił zadania i wspomniał pomordowanych przez UPA Polaków, następnie poprosił o modlitwę w ich intencji i „żeby nam Pan Bóg nie dał przypadkowo skrzywdzić niewinnych, żeby wybaczył, jeżeli w tej akcji zginą kobiety lub dzieci”. Po modlitwie wraz z ochotnikami z Biłek i Czyszek wyruszył, by zaatakować wieś od północy. Pozostali uderzyć mieli od południa. AK-owcy dla rozróżnienia w nocy założyli na rękawy białe opaski. Grupa kpt. Sotirović’a natknęła się na placówkę ukraińską z karabinem maszynowym, którą zlikwidowano bez strat własnych. Karabin maszynowy zdobył mieszkaniec Czyszek, Kazimierz Ryglowski „Wiśnia”. W tym samym czasie z głośnym hura do wsi wpadł drugi oddział. Żołnierze tyralierą szybko biegli przez wieś, zatrzymując się tylko, by wrzucić butelkę z benzyną lub granat. Wieś została zniszczona. Spalono około 55 – 60 gospodarstw, zginęło od dziewięciu do kilkudziesięciu osób, upowców i cywili. Ocalała cerkiew, do której schroniło się gros mieszkańców wsi, ludzi tych oszczędzono.
Szybkość, gwałtowność i skuteczność ataku całkowicie zaskoczyła Ukraińców. Z Polaków nikt nie zginął, a dwóch odniosło lekkie rany, jeden AK-owiec zabłądził, jednak następnego dnia powrócił do oddziału. Fakt zgromadzenia się tylu ludzi w cerkwi nasuwa przypuszczenie, że ktoś ich przed mającym nastąpić atakiem ostrzegł, wskazując jednocześnie świątynię jako miejsce schronienia. Mając na uwadze religijność dowódcy akcji, sądzi się, że stało się to za jego sprawą. Po tej akcji UPA zaprzestała napadów na polskie wsie.
comments powered by HyperComments