Zadano mi ostatnio pytanie, kto w Polsce popiera Rosję. Kto i dlaczego? Spróbujmy więc odpowiedzieć w skrócie.
Sytuacja jest taka, że od pewnego czasu toczy się zimna wojna pomiędzy dwoma mocarstwami: Rosją i Ameryką. A my, jak te sierotki jesteśmy pośrodku. Mimo geograficznej bliskości do Rosji i wbrew logice, aby trzymać się boku silniejszego sąsiada, siły zarządzające Polską opowiedziały się po stronie Ameryki.
Z polskojęzycznych mediów wylewa się fala nienawiści do Rosji. Rosja jest demonizowana, a jej przywódca porównywany do Adolfa Hitlera. Czy w tej sytuacji są w Polsce ludzie, którzy nie zwracając uwagi na tę nagonkę, jeszcze popierają Rosję?
Takich osób jest trochę. Wiem, że uogólnienia mogą budzić protesty. Jednak będę się upierać przy dość uproszczonym stwierdzeniu, że – w sensie politycznym – Rosję popiera obecnie w Polsce skrajna prawica i skrajna lewica. Tak przynajmniej wynika z moich dotychczasowych obserwacji.
Polityka: między Dmowskim a Dzierżyńskim
Z jednej strony popierają Rosję polscy nacjonaliści, a zwłaszcza Obóz Wielkiej Polski, który nawiązuje do tradycji Romana Dmowskiego. Przypomnijmy, że Dmowski był zwolennikiem idei słowiańskiej i państwa narodowego. Za głównego wroga Polski uważał Niemcy. Jego zdaniem, przed złowrogą germanizacją miały nas chronić Rosja i Francja. Współcześni nacjonaliści są za Rosją, bo to kraj słowiański, z którym łączy nas jedność krwi, kultura i mentalność. Jednym z ważniejszych przedstawicieli Obozu Wielkiej Polski jest Dawid Hudziec, jedyny polski korespondent w Doniecku, który relacjonuje wojnę w Donbasie z perspektywy Noworosji.
Warto jednak tutaj przy okazji podkreślić, że Rosji NIE POPIERA najsilniejsze polskie ugrupowanie nacjonalistyczne, to jest Ruch Narodowy. Jego przywódcy z jednej strony chętnie by widzieli powrót Lwowa do macierzy, ale z drugiej strony nie potrafią jasno się określić, czy w obecnej sytuacji stoją po stronie Rosji, czy też Ukrainy. Nie wiadomo dzisiaj nawet, czy Ruch Narodowy jest za Wschodem czy za Zachodem.
Z drugiej strony, wśród zwolenników Rosji znajdują się przedstawiciele ortodoksyjnej lewicy, dla których „Lenin jest wiecznie żywy”. Ich idolami są Feliks Edmundowicz Dzieżyński oraz Ernesto Che Guevara. Lewicowcy tęsknią za Związkiem Radzieckim, pod niebo wychwalają bolszewików i czerwony terror jaki nastąpił w Rosji po rewolucji październikowej. Zamordowanego przez bolszewików cara Mikołaja II, który przez Cerkiew Prawosławną został uznany świętym męczennikiem, nazywają Mikołajem Krwawym. Skrajna lewica oburza się na wieść o burzeniu pomników Armii Czerwonej w Polsce i pomników Lenina/Dzierżyńskiego na terenie państw powstałych po upadku Związku Radzieckiego. Skrajna lewica nie lubi określenia „sowiecki”, które w języku polskim ma wydźwięk negatywny. Skrajna lewica czyta „Dziennik Trybuna” i tygodnik „Nie” wydawany przez Jerzego Urbana.
W ostatnim czasie polska scena polityczna (jeśli chodzi o popierających Rosję) powiększyła się o doktor nauk humanistycznych Magdalenę Ogórek, kandydatkę Sojuszu Lewicy Demokratycznej na prezydenta Polski, która zapytana o kwestię Rosji, oświadczyła, że chętnie by zadzwoniła do prezydenta Władymira Putina, by z nim porozmawiać. Wzbudziła tym samym sympatię i zachwyt w mediach rosyjskich, a ironię i żarty w polskim Internecie. Pani Ogórek nie wypowiadała się na temat Dzierżyńskiego, jednak jej partia sytuuje się wyraźnie po lewej stronie. Chociaż, powie ktoś: cóż to za lewica z SLD? :)))
Warto odnotować także nową polską partię o nazwie Zmiana, utworzoną w ostatnich dniach przez pogrobowca Samoobrony. Zmianę firmuje doktor nauk politycznych Mateusz Piskorski, były rzecznik Samoobrony, który nigdy nie ukrywał swych sympatii do Rosji. Polskojęzyczne media od razu okrzyknęły, że Zmiana jest partią prokremlowską.
Pożyjemy, zobaczymy, co wyrośnie z tej Zmiany i czy Zmiana nie chce tylko dostać się do świata wielkiej polityki.
Powiem uczciwie: nie wiem, czy Piskorskiemu bliższy jest Dmowski czy Dzierżyński…
Historia: między Wołyniem a Katyniem
Rosję popiera także pewna ilość osób, które w spadku odziedziczyły rodzinne opowieści o tym, jak to Ukraińcy pomordowali ich przodków na Wołyniu w czasie II wojny światowej. (Na zdjęciu powyżej Polacy pomordowani we wsi Lipniki). Nie są to wszystkie rodziny tych ofiar, ale ta ich część, która uważa, że Ukraińcy działali z podpuszczenia Niemców i że Rosjanie, czy też bolszewicy nie mieli z tymi ukraińskimi mordami nic wspólnego, a nawet zwalczali bandy UPA po wejściu na tereny polskich Kresów wschodnich w 1944 r. Patrząc z tej strony, bolszewicy byli wówczas sprzymierzeńcami mordowanych Polaków, bo po wkroczeniu na Ukrainę zabrali się za pacyfikację band UPA.
W dyskursie historycznym na ten temat zawsze wypływa kwestia, co było gorsze: Wołyń czy Katyń. Sprawa ludobójstwa Polaków na Wołyniu jest przemilczana przez polskojęzyczne media i wciąż zamiatana pod dywan przez zarządzających Polską, a na fali coraz większej rusofobii bezustannie przypomina się Polakom o Katyniu, gdzie bolszewicy wymordowali kilka tysięcy polskich oficerów.
Oczywiście, wersja oficjalna polskiej narracji o Katyniu nie jest uzupełniona o drobny fakt, że akurat ci bolszewicy, którzy strzelali Polakom w potylicę w Katyniu, w większej części byli pochodzenia żydowskiego. Ogromna większość Polaków jest przekonana, że naszych oficerów w Katyniu zastrzelili po prostu Ruskie.
Kultura: między Dostojewskim i Wysockim
Są też w Polsce wielbiciele kultury rosyjskiej, którzy tradycyjnie zachwycają się piosenkami Włodzimierza Wysockiego i czytają ponure opowieści o życiu Fiodora Dostojewskiego . Trudno jednak ustalić, w jaki sposób te upodobania estetyczne przekładają się na poglądy polityczne.
No i to chyba wszystko. Więcej grzechów nie pamiętam. Nie jestem alfą i omegą. Być może jeszcze ktoś w Polsce popiera Rosję, a ja o tym nie nic wiem. Obiecuję, że będę obserwować i pilnie notować, jak coś zaobserwuję. Temat będzie kontynuowany.
Za inspirację do napisania tego naprawdę skrótowego tekstu pragnę podziękować Natalii (Polce w Rosji), która zadała mi wymienione na wstępie pytanie w imieniu swego męża Miszy.
Mery Orzeszko
One Comment
Mohair
“Powiem uczciwie: nie wiem, czy Piskorskiemu bliższy jest Dmowski czy Dzierżyński…”
Też nie wiem. Trzeba było by zapytać jego byłych studentów ze Szczecina. Ale ciekawe że w ogóle ktoś taki jest