Powrót lwów na cmentarz Obrońców Lwowa mianowany zdradą państwową – paragraf 111. Kodeksu Karnego Ukrainy
Euforia panująca po powrocie lwów na cmentarz Obrońców Lwowa, radość oraz zadowolenie to powszechny stan Polaków we Lwowie oraz na terenie Polski. Był to początek pięknej grudniowej przedświątecznej bajki, opisującej wielkie zmiany dla obecnej mniejszości polskiej we Lwowie. Przedświąteczna bajka skończyła się w Wigilię, czyli już 24 stycznia. Mieliśmy równo tydzień zadowolenia i wiary w coś lepszego.
„Będziemy prosić o odnowienie niektórych napisów, o zrobienie wejścia tam gdzie było kiedyś, a z czasem mamy nadzieję na odbudowę kolumnady” – mówił Janusz Balicki prezes Polskiego Towarzystwa Opieki nad Grobami Wojskowymi.
Nasze szczęście było zbyt krótkie, coś z rodzaju mistyki i fantastyki. Niedowiarkowie biegli na cmentarz i robili zdjęcia z lwami, głaskali je i ściskali. Wiele osób miało łzy w oczach. „Pójdę uścisnę łapę swemu największemu lwowskiemu przyjacielowi” – mówił do mnie kolega który przyjechał z Warszawy.
Nasz stan uniesienia i rozmarzenia skończył się tak samo niespodziewanie jak się zaczął. Rozbił się jak bańka mydlana o najbliższy kant stołu. 24 grudnia sesja Rady Miasta Lwowa rozpoczęła się głośno i ostrym tonem. Deputowana partii Swoboda Mariana B. zawiadomiła wszystkich obecnych o „kradzieży” lwów z miejsc ich stałego pobytu od 1967 roku i skierowała wniosek o rzekomym przestępstwie karnym w związku z ich zniknięciem. Także wymagała aby wszyscy obecni na sesji skierowali odpowiedni wniosek do kierownika miejscowej policji na podstawie paragrafu 185. Kodeksu Kryminalnego, który mówi o uprowadzeniu. Gdyby było to jedyne podanie, nikt by się nie przejął.
Lwowska Miejska Organizacja „Narodnyj Ruch Ukrainy” skierowała petycję o zdradzie państwowej na podstawie paragrafu 111. Kodeksu Karnego. W petycji czytamy: „Samowolny i nieuprawniony montaż kamiennych lwów w dniach 16-17 grudnia na polskim cmentarzu (w języku oryginału nazwany memoriałem) jest zaplanowaną promoskiewską prowokacją ze strony miejscowej władzy i prezydenta miasta w osobie A. Sadowego. Jesteśmy przekonani, że owa akcja jest skierowana ku zakłóceniu porządku publicznego i podżeganiu do nowego konfliktu z przyjaznym dla Ukrainy państwem.”
25 grudnia rano dzwoni telefon. Mówi trochę podenerwowany Pan Janusz Balicki: „Proszę aby nagranych wywiadów nie puszczać w sobotniej audycji Radia Lwów (26.12.2015). Sprawę z lwami trzeba na razie wyciszyć. ”
Wykonuję parę telefonów. Oto wynik zebranej informacji: Dyrektora cmentarza Łyczakowskiego Mychajła Nahaja chcą zwolnić. Lidię Onyszczenko – kierownika departamentu ochrony środowiska historycznego rady miasta Lwowa, która podpisała pozwolenie na przeniesienie lwów – też zwolnić. Natomiast znanego lwowskiego architekta Aleksandra Dzyndrę – posadzić.
Fajne święta we Lwowie. Zresztą czemu się dziwić? Wszystko jak zawsze. Bez większych zmian. Dlaczego sama byłam trochę w szoku? Można było się domyśleć, że nie mogło być tak pięknie. Co jeszcze udało się wyjaśnić w ubiegłym roku? Na fabryce przy ul. Mącznej, gdzie robiono odlewy lwów, wykonano tylko jedną kopię. Dyrektor fabryki komentarzy nie udziela, a pracownicy są spokojni, twierdzą, że wszytko dobrze.
O co w tym wszystkim chodzi? Więcej rozbieżności niż szczegółowych danych. Lwy wróciły. Na razie stoją zamknięte w obawie przed pogodą. Są zniszczone. I to mocno. Ten, który stał przy trasie na Winniki rozpada się, a drugi co był częścią tzw. pomnika z arką na terytorium Geotechnicznego instytutu ma różowy odcień. Wszystko miało być dobrze, renowację na maj zaplanowali. Janusz Smaza – najbardziej znany specjalista od kamienia warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych ma osobiście zająć się renowacją kamiennych przyjaciół Lwowian.
Pozostają niewyjaśnione kwestie. Przede wszystkim – dlaczego tyle szumu? I o co konkretnie? Pomijam tu wszystkie artykuły ukraińskie mówiące o Cmentarzu Orląt jak o obrazie ukraińskiej racji stanu. Komu szkodzą Bogu ducha winne zniszczone przez czas rzeźby? Jeśli lwy wróciły na swoje miejsce, znaczy ktoś na to pozwolił. Ważąca ponad 6 ton dywersja raczej ciężka jest do wykonania.
Prostsza jest sprawa z lwem który stał na terytorium Geotechnicznego instytutu. Dyrekcja stwierdziła, że chce mieć kopię lwa. Nie było problemu z powodu, iż lew był własnością Instytutu, o ile stał na jego terytorium. A lew przy drodze na Winniki okazał się „wiszącym w powietrzu”, ponieważ nie przebywał w rejestrze ani lwowskim ani miasta Winniki. Więc o co krzyk jeśli de jure go nie istnieje?
Ukraińcy mówią o ciężkim okresie historycznym, kiedy to oni bronili przed Polakami swego miasta. Nie zapominajmy też, że cmentarz Obrońców Lwowa jest zaliczony do cmentarzy wojskowych, pomijając wiek pochowanych na nim Orląt.
Na początku grudnia podczas obrad konsultacyjnych w Departamencie ochrony środowiska historycznego rady miejskiej Lwowa stwierdzono, że na tarczach które lwy trzymają w łapach, umieszczony zostanie herb Lwowa. Tylko nie wiadomo który z nich. A jak okazało się, strona polska wcale nie naciskała aby przywrócono napisy „Zawsze Wierny Tobie Polsko”. Po co się upominać o swoje, prawda? Jak powiedział Dyrektor Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego Jacek Miller „Rozumiemy, że wspólna praca wymaga kompromisu”.
Przeciwnicy powrotu lwów na swoje miejsce obok Łuku Chwały powołują się na uchwałę Rady Miasta nr 2553, którą to miejscowi deputowani tydzień przed ponownym otwarciem cmentarza w 2005 roku, zakazali powrotu napisów, pomników i innych militarnych znaków na cmentarz Obrońców Lwowa.
Obecnie, lwy liczące swoją wagę na tony, trzymają się na protokole spisanym podczas narady w Departamencie ochrony środowiska historycznego w dniu 21 grudnia 2015 roku. Protokół, m.in. podpisany nie przez wszystkich uczestników narady, zawiera trzy ważne wnioski. Pierwsze, a jakże istotne, jest to, że dzięki Panu Dzyndrze lwy będą restaurowane na miejscu. Przeniesienie rzeźb w jakiekolwiek miejsce może mieć skutek fatalny, gdyż i tak ledwo udało się przewieźć je na cmentarz. Mogą się po prostu rozsypać. Drugim punktem jest zabezpieczenie lwów przed warunkami atmosferycznymi specjalną konstrukcją. Do wniosków protokołu też dopisano, że inni pracownicy Departamentu nie zgadzają się z powyższym i proponują demontować lwy, a renowację prowadzić poza terytorium cmentarza. Także jest notka, iż wg przeciwnych lwom pracowników departamentu, ponowny montaż jest możliwy tylko w przypadku otrzymania pozwolenia z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz pozytywnej uchwały Rady Miasta. Najbardziej kontrowersyjnym jest punkt pod nr 3. W departamencie postanowiono otrzymać zezwolenie na „pobyt stały” lwów w miejscu ich pierwotnej lokalizacji. W przypadku odmowy dodtakowo uzgodnić miejsce ich pobytu.
I jak Wam to pasuje? No jak można tak funkcjonować? W kraju gdzie wszysto z nóg postawione na głowę? Wystarczy spojrzeć na historię znamiennej uchwały Rady Miasta zakazującej odnowy pomników i napisów z 13 czerwca 2005 roku. Ówczesany prezydent miasta Lubomyr Buniak odmóił jej podpisania. Następnie Werchowna Rada (Parlament Ukrainy) próbowała ją skasować, zapisując rekomendacje w uchwale parlamentarnej nr 7708. Lecz później, ta sama Wercowna Rada próbowała skasować własną uchwałę, ale zabrakło głosów.
Absurd za absurdem. Popychany bezsensem. Ile jeszcze można znęcać się nad kamiennymi zwierzętami, nie wspominając o ludziach? Gdzie logika działań? Nie mówiąc o jakiejkolwiek odpowiedzialności. Przetrwają lwy na cmentarzu naszych Obrońców czy nie przetrwają? Oto jest pytanie! Nie wiadomo czy tam w ogóle są pod tym przykryciem, bo w tym kraju może się wydarzyć wszystko. Mogą jedynie posypać się z żalu, pęknąć z goryczy aby w jakiś sposób pozostać na tym miejscu.