Płońcie Rosjanie! Sława Nacji! Śmierć wrogom! Sława Ukrainie, herojam sława! To jedne z ostatnich słów, jaki słyszeli rosyjskojęzyczni mieszkańcy Odessy, którzy 2 maja 2014 roku schronili się w Domu Związków Zawodowych przed agresywnym prawicowo-nacjonalistycznym tłumem, w tym bojówkami znanych na Ukrainie organizacji nacjonalistyczno-faszystowskich i przestępczych. Potem ludzie, winni tylko temu, że mówili w języku rosyjskim płonęli żywcem, o ile wcześniej nie zatruli się oparami z płonącego budynku podpalonego przez tłum. Tych, którzy próbowali się ratować ostrzeliwano w oknach, albo dopadano już na ziemi – cięto siekierami, maczetami i innymi narzędziami. Kobiet nie oszczędzano.
Był to jeden z najokrutniejszych aktów bestialskiego ludobójstwa – nazywajmy sprawy po imieniu, – do jakiego doszło w Europie od końca II Wojny Światowej. Spalono ludzi żywcem, dokonał tego tłum ich sąsiadów, napędzany przez kibiców, bojówki, nacjonalistów i innych zwyrodnialców. Przy biernej lub w niektórych przypadkach aktywnej postawie służb porządkowych – są m.in. filmy pokazujące, strzelających z broni do ludzi stojących w oknach. Z rozmysłem nie dopuszczano do pożaru ani Straży Pożarnej, ani karetek pogotowia do rannych.
Pomimo tego, że to już druga rocznica tego ludobójczego mordu, sprawa dalej nie jest wyjaśniona. Została rozmyta przez ukraińskie organy ścigania, państwo zrobiło bardzo wiele, żeby nie wskazać winnych, nikogo nie ukarać, a przede wszystkim dokonano wielkiego przekłamania. Wedle oficjalnej ukraińskiej narracji, cała sprawa to oczywiście prowokacja „zielonych ludzików”, co jest jeszcze bardziej bezczelne i pokazuje, z jakimi ludźmi i jakim systemem świat ma dzisiaj do czynienia.
Dzieje się wręcz coś przeciwnego – rodziny ofiar są zastraszane, otrzymują anonimy i znikąd pomocy. Presja państwowa jest połączona z presją nieformalną środowisk, w tym organizacji paramilitarnych, czy też po prostu mafii. Całość jest przykładem, jak odebrać ludziom prawa człowieka, podeptać je, ekstremalnie poniżyć, potem jeszcze zastraszyć. Jest hańbą państw cywilizowanych, że ich przywódcy podają rękę przywódcom państwa, które dopuściło do takiej zbrodni i w tak niesłychanie skandaliczny sposób traktuje rodziny ofiar.
W tym wszystkim przeraża to, że przecież ci ludzie żyli ze sobą przez lata, w zasadzie od zawsze. Byli sąsiadami, obchodzącymi te same święta, kupującymi w tych samych sklepach, ich dzieci chodziły do tych samych szkół, wszyscy jeździli tymi samymi autobusami, marszrutkami, mieszkali w tych samych blokach. Po prostu nie da się tego zrozumieć, nawet jeżeli jesteśmy w stanie zrozumieć odradzający się nacjonalizm, to jednak masowy mord w wykonaniu tłumu – to coś nadzwyczajnego. To wydarzenie bez precedensu, a sposób niewyjaśniania i przekłamania tego ludobójstwa przez oficjalne władze na Ukrainie powoduje bardzo głęboki żal.
Sprawa wymaga naświetlenia i trzeba o tych wydarzeniach mówić, żeby zrozumieć dlaczego Donbas tak dramatycznie postanowił się bronić, a Krym z oddechem ulgi powitał flagę Federacji – jako gwarancję wolności od strachu przed nienawiścią i ludobójstwem.
Osobną kwestią jest to, jak media światowe kłamały i nadal – wiele z nich kłamie, na temat tej dramatycznej zbrodni, powtarzając brednie ukraińskiej propagandy. Ci, którzy kłamali na temat ludobójstwa w Odessie na zawsze utracili wiarygodność. W zasadzie chyba każdy, kto kryje zbrodniarzy – sam okrywa się hańbą. W kontekście Odessy bowiem, możemy mówić o zbrodni przeciwko ludzkości, przeciwko człowieczeństwu. Palono ludzi żywcem, tylko dlatego ponieważ mówili po rosyjsku. Dzieci, kobiety, starców – wiek, płeć, to wszystko nie miało znaczenia, ani nawet przekonania narodowe ofiar. Każdy, kto był wówczas na mieście, mógł być zapędzony jak bydło na rzeź do Domu Związków Zawodowych i bestialsko zamordowany. Chyba ta przypadkowość ofiar najbardziej przeraża, ludzie wyszli z domu na zakupy, a spotkała ich śmierć.
Świat ma obowiązek się dowiedzieć o tym wielkim dramacie.
Wieczna pamięć wszystkim zamordowanym w Odessie 2 maja 2014 roku!
comments powered by HyperComments