Brytyjczycy zagłosowali w referendum unijnym. Liczba głosów oddanych w referendum wyniosła 33 mln 575 tys. 342. Za pozostaniem Wielkiej Brytanii w UE zagłosowało 16 141 tys. 241 wyborców – 48,1 proc. głosujących, za wyjściem z UE było natomiast 17 410 tys. 742 wyborców – 51.9 proc. osób, które oddały głos. Frekwencja wyborcza wyniosła 72,2 proc. Szkocja i Irlandia Północna opowiedziały się za pozostaniem Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej. Walia natomiast zdecydowała o wyjściu ze Wspólnoty – informuje niemiecki portal internetowy Onet.
Szefowa francuskiego Ruchu Narodowego Marine Le Pen nazwała wynik referendum zwycięstwem wolności:
“Zwycięstwo wolności! Tak jak domagałam się tego od lat, trzeba teraz przeprowadzić takie samo referendum we Francji i w (innych) krajach UE”
Z kolei Nigel Farage, jeden z najbardziej wyrazistych antyunijnych polityków stwierdził, że następuje koniec Unii:
„Unia się rozpada, Unia umiera. Mam nadzieje, że będziemy pierwszą cegłą do stworzenia Europy, która będzie kontynentem sąsiadów „
W ten oto sposób spełnia się zły sen eurokratów. Jeden z głównych europejskich krajów uznał, że dalsze pozostawanie w Unii Europejskiej (dosłownie mówiąc, wypełnianie traktatów, które tworzą tzw. UE) nie przyniesie nic dobrego. Teraz podobne głosy coraz wyraźniej słychać z innych państw „Starej Unii” i zapewne brukselskie przerażone oczy spoglądają teraz na Węgry. Na pewno jednak ich przerażenie nie obejmuje Polski, która mówiąc wprost- jest bezpieczna, lojalny rząd PiS-u wystąpi z tej biznesowej organizacji tylko kiedy otrzyma takie polecenie- a wtedy zapewne będzie już kwitł jakiś projekt UE Bis.
Unia Europejska jest zaledwie widocznym elementem większej gry. Od dziesięcioleci, za pośrednictwem mediów, ustaw i środków bezpośredniego przymusu, narzuca się europejskim narodom model życie testowany wcześniej w Ameryce Północnej, kiedy to po Wojnie Secesyjnej zostało zniszczone wszystko co z sobą reprezentowała Deklaracja Niepodległości. I podobny model stopniowo forsowano w Europie. Jeszcze niedawno wystawieni do pierwszego szeregu Wałęsa i Sikorski marzyli o jednym europejskim kraju- dzisiaj kostki domina ruszyły.
Dzieje się tak z wielu powodów. UE w czasach Zimnej Wojny mogła łączyć ludzi przedstawiając im wizję radzieckiej agresji. Jednocześnie zdając sobie sprawę z tego, że jest to wojna ideologiczna zaszczepiła w mentalności kontynentalnej coś całkowicie obcego- multikulturalizm. O ile od lat 30-tych XX wieku komunizmowi, momentami bardzo skutecznie, przeciwstawiały się ruchy nacjonalistyczne, faszystowskie, autorytarne, czy też rasistowskie, o tyle po II Wojnie Światowej Unia Europejska (mówiąc ogólnie) w celu zabezpieczenia swoich wpływów (bądź odwrotnie- nowa mentalność była chroniona przez EU) stworzyła nieformalny system ideologiczny będący skrajnym zaprzeczeniem ogólnie pojętego faszyzmu. Ba, dosłownie mówiąc była wręcz wyparciem się narodowej świadomości, która powoli była spychana do roli podejrzanego folkloru. Nikt nigdy nie powiedział, nie wpisał multi-kulti do konstytucji, ale wszystko działo się wg tego schematu. Europejczykom kazano wstydzić się swojej kultury, ale za to kazano im niemal ubóstwiać wszystko co było zaprzeczeniem tejże właśnie.
I kiedy Europa raz za razem wstrząsały zamachy dokonywane niejako na zaproszenie, ludy niegdyś zdolne do zdominowania świata, dzisiaj naćpane i pijane odpowiadały kredą na asfalcie. I kiedyś cierpliwość musiała się skończyć. Czynnik multi-kulti był nie bez znaczenia w referendum, nie bez znaczenia jest to, że jest on następstwem fali „imigrantów” zalewających Europę. Po myśli Merkel tych nowych obywateli „europejskiej wspólnoty” miano rozdzielić niczym towar na półkach Tesco: z Etiopii na jedną półkę, z Syrii na kolejną. Ale regały już się uginają i ktoś w sklepie zauważył, że jak tak dalej będzie to w końcu całe te masy runą i mogą zabić np. przechodzącego pod nimi kierownika…naczelnego kanclerza.
Unia Europejska to nie tylko skryta, pełzająca od dziesięcioleci ideologia. To także wpływ. Ogromny obóz pracy i konsumpcji w którym narody (a raczej ludy, bo naród brzmi tak faszystowsko) dzieli się na producentów/importerów z Azji, oraz na konsumentów/ew. Tania siłę roboczą. A nad tym wszystkim stoją nadzorcy: politycy, urzędnicy, banki, korporacje. I między tymi elementami są jeszcze Sonderkommanda: posłuszne rządy jeszcze państw. Unia Europejska to ogromne pieniądze i tym którzy zarabiają zależy na tym, aby zbyt wiele się nie zmieniło. Albo nieco przeciwnie. Kiedy firma ma problemy, np. wakacje podatkowe się kończą, to starym sposobem jest zmiana nazwy, nowa siedziba główna i można zarabiać od początku. Dlatego ciężko mi uwierzyć, aby wpływowi kreatorzy UE mieli dać za wygraną. Za rozpadem systemu może czaić się powstanie nowego tworu, który ochroni istniejący dotychczas, tylko flagę się zmieni.
Kraje „mniej posłuszne” zyskują po referendum, o ile będą umiały wykorzystać sytuację, niemały argument: nie podoba się, to robimy referendum. I w tle pojawia się wszechobecna antyrosyjska retoryka. Ktoś Europę musi obronić przed Putinem, ale kto? Jeżeli ma to być Unia to trzeba ją wzmocnić, aby kremlowscy agenci nie majstrowali przy referendach (czekam niecierpliwie na pierwsze takie oświadczenia). Ale jeżeli nie Europa to kto … ? Jest przecież jeszcze Wielki Brat za Oceanem, ten nie tylko może zaoferować jakąś umowę, obiecać wizy, albo znieść embargo na jabłka, on może jeszcze wysłać kilkuset żołnierzy, może zbudować tarcze antyrakietową za pieniądze kraju który dzięki temu stanie się celem ataku- nic nie jest stracone! Duch „wpływu” wciąż żyje i dzięki macierewiczom trwa w najlepsze.
comments powered by HyperComments