Nie było Sądu Najwyższego, gdy ludzie protestowali i pisali protesty wyborcze po wyborach samorządowych w 2014 roku. Ale gdy chodzi o zatrzymanie rządu PiS, naglę sytuacja się zmienia.
Organizacja G/K Raport przypomina, że ostateczna decyzja o ważności wyborów parlamentarnych należy do Sądu Najwyższego, który ma 90 dni na podjęcie decyzji, a zaznaczmy, że wpłynęło 77 wniosków o unieważnienie wyborów z których 76 SN uznał za zasadne.
Skąd ta wrzawa? Chodzi o komitet PiS, który łączył w sobie kilka partii, a nie startował jako koalicja wyborcza, a zwykły komitet. Przypomnijmy z list PiS startowali politycy Solidarnej Polski, Polski Razem i Prawicy RP.
– PKW jako pierwsza zwróciła uwagę, że o miejscu polityków z partii Zbigniewa Ziobry i Jarosława Gowina na listach PiS nie decydowała przynależność do PiS ale udział w koalicji na podstawie aneksu do umowy koalicyjnej. Tym samym nie był to komitet ale koalicja wyborcza – na takim stanowisku stanęło PKW ale dopiero Sąd Najwyższy decyduje czy miało to wpływ na wynik wyborczy — czytamy w informacji umieszczonej na facebookowej stronie organizacji.
Właśnie z takiego komitetu startowała Zjednoczona Lewica, która nie dostała się do Sejmu, gdyż musiała zdobyć 8 proc. głosów zamiast wymaganego progu 5 proc.
Co to zmienia w przypadku PiS? Zasadniczo nic, ale…
– G/K Raport zwraca też uwagę, że Teresa Flemming-Kulesza, Prezes Sądu Najwyższego kierująca Izbą Pracy, Ubezpieczeń Społecznych i Spraw Publicznych, który będzie orzekał o ważności wyborów, została na to stanowisko powołana w 1990 roku, jeszcze przez prezydenta Wojciecha Jaruzelskiego – czytamy w serwisie wpolityce.pl.
Sąd wyda wyrok 19 stycznia.
Polska Niepodległa
comments powered by HyperComments