Pomiędzy godziną 8, a 9 rano ruch w autobusach jest największy. W tym czasie najwięcej mieszkańców Doniecka zmierza do pracy. I w tych godzinach dwa pociski moździerzowe uderzyły w pobliżu przystanku na ulicy Kuprina- Bosse, zabijając 13 osób. Śmiertelne pociski eksplodowały w pobliżu trolejbusu linii numer 17, oraz samochodu osobowego. Ta tragedia wstrząsnęła mieszkańcami Doniecka, również dlatego, że po raz kolejny zachód winą za ostrzał Doniecka obwinił samych Dończan. Nieco wcześniej, w dniu 7 stycznia, doszło do masakry w paryskiej redakcji Charlie Hebdo, gdzie zginęło 12 osób. Przez Europę przetoczyła się fala solidarności z ofiarami muzułmańskiego terroryzmu, aczkolwiek z czasem zaczęły się pojawiać głosy, że satyryczny magazyn obrażający wszystkich dookoła, sam sprowokował tragedię, a wydawca wykorzystał sytuację, aby zwiększyć sprzedaż.
Nigdy podobnej sytuacji nie było z Donbasem. Tragedia na Bosse miała miejsce podczas zimowego okresu wojny w trakcie którego niemalże każdego dnia na ulicach ginęli ludzie- w ogromnej większości ginęli jednak nie w strefach przyfrontowych, ale daleko od nich, czyli tam gdzie kierowane były ukraińskie ostrzały i z całą stanowczością należy podkreślić, że ich celem było właśnie zastraszenie ludności. Zmęczenie jej, osłabienie morale, pokonanie strachem.
Bosse nie było jakimś wyjątkiem w rzeczywistości Donbasu, aczkolwiek ze względu na liczbę ofiar, potrafiło przerazić. Ludzie ginęli w swoich domach, samochodach, a także autobusach niemal codziennie. Udawali się do pracy, do szkoły, w odwiedziny- a za akompaniament służyły im odgłosy nadlatujących pocisków i wybuchy.
Poniżej zdjęcia z innego ostrzału jaki miał miejsce 01.10.2014:
Film z miejsca zdarzenia (+18)
I ile razy Europa , przywódcy europejscy, stanęli z karteczkami “Ja, Donbas”? Ani razu. Tymczasem każde tragiczne wydarzenie było automatycznie podstawą do obwinienia sił donbaskich. “Separatyści” ostrzelali swoją szkołę, “separatyści” ostrzelali ludzi czekających na wydanie pomocy humanitarnej, “separatyści” sami nieustannie ostrzeliwują samych siebie, a co w takim razie robi armia ukraińska, która w imię demokratycznego uszanowania prawa człowieka do samostanowienia, obaliła legalnie wybrane władze i rozpoczęła “operację antyterrorystyczną”? Jeżeli media faktycznie pisałyby historię to takie pytanie stałoby się kiedyś bazą “tajemnic XXI wieku”.
Dwa dni po tej tragedii, w tym samym miejscu odbyło się symboliczne pożegnanie ofiar. Tak to opisywałem rok temu:
“Lodowato.Aura wieczornego pożegnania ofiar ataku z 22 stycznia rozpoczęła się lodowato. Widok znoszonych od wczoraj, przez mieszkańców czerwonych goździków tego nie zmienił.
Dwieście, może więcej- tyle osób przyszło symbolicznie pożegnać zabitych. Ludzi, którzy zmierzali do pracy, może do znajomych, a może jechali spotkać się z najbliższymi. Ludzi takich samych jakich widujesz codzienny również Ty. Oni się niczym nie różnią od nas, oddychają, kochają, czują, pragną….może jednak bardziej szczerze jak my. Rosjanin kiedy się uśmiecha to szczerze, jak dziecko- ci ludzie nie potrafią udawać, że jest inaczej.
Jednak trzynastu ludzi już się nie uśmiechnie, nie przytuli, nie usiądzie w przepełnionym autobusie, nie przywita się z sąsiadem na schodach. Wielu będzie na nich czekać, ale ich już nie ma. Odeszli. Zabrała ich wojna. Nie taka wojna, gdzie odważni mężczyźni walczą na froncie. Taka wojna w której to czyjaś matka nie wróci do domu, ponieważ pocisk wystrzelony w centrum miasta nie wybiera- jednak to nie pocisk uznał, że ci ludzie muszą umrzeć.
Nie było wielu łez, był lód. Rosjanie uśmiechają się szczerze, kochają szczerze, ale kiedy się smucą to ten smutek przeszywa wszystko. Pustka. Nic. I tylko odłamki wciąż tkwiące dookoła w budynkach.”
W tym roku zebrało się nie więcej jak tysiąc osób. Nie wiem skąd skąd Doniecka Agencja Informacyjna wzięła informację, że przyszło 5000 mieszkańców? Poniżej kadry z zapisu kamery odnośnie tego ilu ludzi przyszło:
Oficjalna część uroczystości składała się z poświęcenia pomnika ku pamięci zabitych, oraz wystąpień przedstawicieli władz Donieckiej Republiki Ludowej, w tym Aleksandra Zacharczenko. Później mieszkańcy składali na podstawie pomnika czerwone goździki na znak pamięci.
“Dzisiaj wspominamy pamięć o naszych rodakach, którzy zgineli w tym miejscu rok temu. Ci ludzie po prostu chcieli żyć. Tutaj nie było wojskowych, tędy nie przechodziła linia frontu. Ukraińscy faszyści zwyczajnie ostrzeliwali cywilne miasto. I takich miejsc w nasze Republice jest bardzo dużo: Gorłówka, Szachtiorsk, Śnieżnoje i wiele innych miast. (…) To co się tutaj wydarzyło to zezwierzęcenie, sprawcy tego to nie ludzie- tam ludzi nie ma. Oni chcą, aby nasze dzieci uczyły żyły w piwnicach, abyśmy żyli bez wody,prądu, gazu- abyśmy w ogóle nie żyli. Dla nich jesteśmy bydłem. A my będziemy żyć! Bedziemy wychowywać dzieci, będziemy uczyć nasze dzieci, stworzymy nowy kraj.”
*****
Do dzisiaj sprawa tragedii “Bosse” nie tyle co wzbudza kontrowersję, co nie została w pełni wyjaśniona- mogłoby się tak stać tylko, gdyby jej sprawcy sami zeznali o tych wydarzeniach, co naturalnie i tak nie przekonałoby “przekonanych”. Zdaniem władz Donieckiej Republiki Ludowej zginęło tam 13 osób- tak brzmiały oficjalne komunikaty rok temu, Oficjalny raport specjalnej misji OBWE mówi, że na miejscu zdarzenia, gdzie byli 20 minut po zdarzeniu, zauważyli 7 ciał (trzy w trolejbusie, trzy w pobliżu i jedna osoba w samochodzie). Nie oznacza to wcale, że obserwacji dokonali od razu na miejscu zdarzenia. Dalej OBWE stwierdza, że rozmawiali z głównym lekarzem w Donieckum Traumatologicznym Szpitalu Regionalnym i przyjętych zostało 13 ciężko rannych osób, które wymagały operacji. Czy wszyscy poszkodowani byli z Bosse i ilu z nich nie udało się uratować? O tym OBWE już nie pisze, a lista zostanie uzupełniona w następnych dniach przez władze DRL- stąd liczba 13 osób. Również liczba ranionych wynosiła 17- nie wszystkich zabrano do jednego szpitala, w którym akurat była misja obserwacyjna.
Drugim elementem układanki jest przyczyna,czyli czym strzelano. Ogólnie przyjmuje się (i takie było pierwotne mniemanie), że z moździerzy. Kaliber nie jest tutaj już istotny, ponieważ żaden moździerz nie ma takiego zasięgu, aby dolecieć w te miejsce z linii ukraińskich. Inna sprawa, że w tym okresie nieustannie alarmowano o aktywnej w mieście grupie dywersyjnej. Czy to możliwe? Jak najbardziej, granica- a raczej front, w tym okresie był daleki od szczelnego, bardzo dużo ulic w mieście było opustoszałych, zaparkowanie busa z moździerzem w takich warunkach i oddanie dwóch wystrzałów nie jest zadaniem trudnym. Wróćmy znowu do raportu OBWE:
” OBWE zaobserwowało dwa kratery. Jeden z nich 8 metrów na północny-wschód od autobusu [tak stwierdza raport],miał głębokość 5 cm i średnicę 1,5. Kolejny znajdował się 150 m na południowy wschód od autobusu, miał głębokość 15 cm i średnicę 1,8 m. O godzinie 11.00 OBWE przeprowadziło analizę obu kraterów i stwierdziło, że ostrzał miał miejsce z kierunku północno-zachodniego. OBWE stwierdza również, że użyto moździerza(y), albo artylerii”.
Czy specjaliści od działań wojennych mogą nie odróżnić pocisku artyleryjskiego od moździerzowego? Mogą, jak widać. Różnica jest diametralna, ogromna, ale nie dla OBWE. Jest to różnica o tyle ważna, że chodzi o zasięg broni, której użyto. Druga sprawa, czy osoby nie odróżniające autobusu od trolejbusa są, aby kompetentne.
Z kolei dzisiaj Generalna Prokuratura DRL opublikowała wyniki swojego śledztwa. Zdaniem prokuratury ostrzał został przeprowadzony przy użyciu broni o kalibrze większym niż 152 mm, być może pocisk został wystrzelony z działa samobieżnego 2S7 “Pion”. Swoje wnioski Prokuratura opiera na wynikach badań odłamków jakie znaleziono na miejscu zdarzenia. Pytaniem otwartym jest dlaczego misja obserwacyjna OBWE nie przeprowadziła podobnych analiz, bądź ich nie upubliczniła? W takim właśnie celu działają w strefie wojny.
Dokumentacja Prokuratury wskazuje na użycie pocisku o kalibrze 203 mm, świadczyć o tym mają właśnie znalezione fragmenty, oraz charakterystyczny rozrzut odłamków. Wcześniej pisałem o oficjalnej liczbie ofiar, dzisiaj Prokuratura oficjalnie uznała, że zginęło 8 osób, a 20 odniosło rany. Skąd taka zmiana? Nie wyjaśniono.
W Doniecku i Ługańsku są odsłaniane pomniki upamiętniające zabite dzieci, ofiary poszczególnych ostrzałów, wspomina się żołnierzy poległych w walce, w internecie można znaleźć mnóstwo filmów dokumentujących te ostrzały, ich skutki, przerażenie ludzi, a także ich determinację. W Rosji takie informacje były na porządku dziennym, natomiast w mediach zachodnich panuje swoista zmowa: albo milczymy, albo oskarżamy “separatystów”. Skąd bierze się tendencja, aby zablokować całkowicie ludziom możliwość poznania nie tylko opinii drugiej strony, ale aby możliwie zminimalizować dostęp do tychże informacji? Na to pytanie Czytelnik musi znaleźć odpowiedz już sam.
Dawid Hudziec