W rozmowie z dziennikarzem brytyjskiej gazety „Financial Times” były ukraiński premier Arsenij Jaceniuk odniósł się do opinii republikańskiego kandydata na prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa, który kilka tygodni temu powiedział, że w przypadku dojścia do władzy rozpatrzy kwestię przynależności Krymu do Rosji.
Oceniając te słowa, Jaceniuk powiedział, że „Trump przekroczył granicę” zapominając o tym, że światowy hegemon ma do tego prawo, bo to on ustala granice.
Niejako z wczoraj wypowiedzianym ostrzeżeniem przez ukraińskiego prezydenta Petro Poroszenki pod adresem Rosji, że „nie wyklucza ogłoszenia stanu wojennego”, wpisują się również słowa Jaceniuka dla wspomnianego pisma „Financial Times”, gdzie zaapelował on do przywódców „wolnego świata” aby NATO udostępniło wreszcie Ukrainie broń defensywną.
Starania władz Ukrainy o to, aby przyjaciele z NATO udostępnili im tą broń, trwają praktycznie od początku prowadzonej przez ukraińskie siły zbrojne akcji pacyfikacyjnej wobec rosyjskojęzycznej ludności Donbasu. Jednak cały czas kraje należące do NATO odmawiają oficjalnie takiej pomocy, twierdząc, że doprowadziłoby to do jeszcze większej eskalacji konfliktu na południowo-wschodnich rubieżach Ukrainy i na granicy z Krymem.
Po prostu Zachód obawia się nieodpowiedzialności obecnych władz ukraińskich, która może nawet doprowadzić do otwartego konfliktu z Rosją, a który to konflikt wiadomo do czego by doprowadził.
Jaceniuk odniósł się tam również do problemu dalszego utrzymania sankcji nałożonych jeszcze w 2014 roku sankcji wobec Rosji.
Otóż obawiając się, że sankcje te zostaną cofnięte lub ograniczone, domaga się dalszego ich utrzymania uzasadniając to tym, że „będzie to zdrada podstaw UE i wolnego świata”. Po takim nieumiejętnie zawoalowanym szantażyku, Jaceniuk trzeźwo ocenił, że z punktu widzenia interesów europejskich dalsze przedłużanie sankcji wobec Rosji „może być trudne”.
I tu ma rację, z tym że tak jak poprzednio o losie sankcji decydowały Stany Zjednoczone, tak i teraz, bez ich woli nic w tym kierunku nie zostanie zrobione. Dlatego też gdyby na prezydenta USA został wybrany Donald Trump, to losy tych sankcji zostałyby przesądzony.
Oczywiście problem nie dotyczyłby Polski i Ukrainy, bo ich agresywna i przepełniona złą wolą postawa wobec Rosji będzie na długie dziesięciolecia rzutowała na ich stosunki z tym krajem. Oczywiście z ich też stratą, więc nie pozostanie im nic innego jak tylko zacieśnić współpracę między sobą na zasadzie, że ślepy będzie prowadził chromego
Dodam, że w innej informacji z Ukrainy ten sam „Financial Times” wyraził opinię odnosząc się do groźby ukraińskiego prezydenta o tym, iż nie wyklucza on wprowadzenia na Ukrainie stanu wojennego, że obecna eskalacja konfliktu w Donbasie, w tym również na granicy z Krymem , jest pokazem siły mającym wymusić ustępstwa przed wrześniowym szczytem grupy państw G20. Między innymi w ten sposób też Kreml chce wywrzeć presję na złagodzenie sankcji.
Wnioski przedstawione przez „FT” są na tyle absurdalne, że jak wspomniałem wyżej, wyborcy USA mogą doprowadzić do wywrócenia do góry nogami dotychczasowej agresywnej polityki zagranicznej Stanów Zjednoczonych, a więc również pozostawić Ukrainę samą sobie z jej poważnymi problemami, uznania Krymu i wycofania się definitywnego z sankcji. Natomiast w relacjach z Rosją i Chinami nastąpiłoby odprężenia i odtworzenie partnerskich relacji.
Dlatego też liderzy krajów UE- nękanych między bardzo poważnie skutkami agresywnej polityki międzynarodowej prowadzonej już od ponad dekady przez poprzednie ekipy rządowe Stanów Zjednoczonych- z zapartym tchem obserwują sytuację wyborczą w USA, oczekując- pomimo deklaratywnej krytyki Donalda Trumpa, że to właśnie on je wygra odmieniając zdecydowanie politykę tego kraju.
Tak więc liczenie- tak jak poprzednio, że eskalacja konfliktu w Donbasie i prowokowanie Rosji na Krymie przyniesie skutek w postaci dalszego podtrzymania sankcji, jest w obecnej sytuacji tylko chorą i oderwaną od realiów tego świata mrzonką.
Po prostu, taktyka kijowskiej junty już się zużyła i na nikim nie wywiera większego wrażenia. No oczywiście poza „liberalnymi” zachodnimi mediami, politykami obecnie rządzącej- pro-ukraińskiej i skrajnie anty rosyjskiej, ekipy politycznej w Polsce oraz kijowską juntą.
Dlatego też głównym celem ewentualnego wprowadzenia przez ukraińskie władze stanu wojennego może być strach przed skutkami niekontrolowanego wybuchu niezadowolenia społecznego i bunt wywodzących się z organizacji „Prawy Sektor”, i innych o podobnych skrajnie nacjonalistycznej korzeniach, oddziałów ochotniczych, w tym wcielonych w strukturę MSWiAU.
- Будь в курсе последних новостей и интересных статей, подписывайся на наш канал «NovorossiaToday»
- Be aware of the current events and interesting articles, subscribe to our channel «NovorossiaToday»
- Pour ne rien manquer de la derniere actualite et des articles interessants, suis notre chaine Telegram en direct«NovorossiaToday»