“Mówiąc o konieczności sprowadzenia imigrantów, na ogół zapomina się dodać, że co prawda brakuje rąk do pracy, ale za te pieniądze, które oferują przedsiębiorcy w Polsce” – mówi w rozmowie z Rzeczpospolitą prof. Kazimierz Frieske, szef Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych.
Socjolog nie zgodził się stwierdzeniem, jakoby w Polsce brakowało rąk do pracy, a remedium na ten problem miałoby być sprowadzenie imigrantów. Jego zdaniem przyczyny leżą gdzie indziej – w wysokościach płac.
“Jestem przekonany, że gdyby tym osobom [bezrobotni – red.] zaproponować atrakcyjne wynagrodzenie, wiele z nich zdecydowałoby się na pracę. Dziś trudno się im dziwić, że tego nie robią, skoro według danych unijnych Polska znajduje się na końcu listy krajów uszeregowanych według stawki przeciętnie płaconej pracownikowi za godzinę. A co czwarty pracujący Polak zarabia na poziomie minimalnego wynagrodzenia. To oznacza, że wielu osobom bardziej się opłaca żyć z rozmaitych zasiłków, niż ponosić koszty związane z podjęciem pracy, np. dojazdu.”
Zdaniem prof. Frieske, podejście, które mówi o tym, że niskie płace wzmacniają konkurencyjność naszej gospodarki, utrzymuje Polskę w pułapce średniego rozwoju. Naukowiec argumentuje, że rozwiązaniem jest zainwestowanie w innowacyjność. Dziś jednak jest to nieopłacalne, właśnie ze względu niskich płac.
“Jestem przekonany, że niskie płace działają demotywująco na przedsiębiorców. Nie odczuwają potrzeby szukania nowych rozwiązań, bo i tak dobrze zarabiają, wykorzystując tanią siłę roboczą”.
Szef Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych przywołał także kwestię uchodźców. Powołując się na dane Eurostatu udowadnia, że imigranci zazwyczaj bardzo słabo radzą sobie na rynku pracy – “Stopa bezrobocia wśród imigrantów z Afryki w drugim pokoleniu jest dwukrotnie wyższa niż przeciętna. Podobnie u Turków w Niemczech” – mówi dla Rzeczpospolitej i dodaje, że w przypadku Polski największym zagrożeniem są Ukraińcy.
“Dane pokazują, że co roku do Polski przyjeżdża 450 tys. pracowników z Ukrainy plus osoby, które są tu nielegalnie. Wpuszczamy ich do Polski bez większego zastanowienia, czy nie odbierają pracy Polakom albo nie wpływają na zaniżanie wynagrodzeń. Nikt nigdy tego nie zbadał, a jednak wszyscy głośno krzyczą, że nie szkodzą oni naszemu rynkowi pracy”– podsumowuje.
Prosto z mostu